niedziela, 22 kwietnia 2012

The Blackout (2009)

Każdy się czegoś boi. Jedni pająków czy węży. Inni - urzędu skarbowego. Jeszcze inni - spóźniającego się okresu, a są także tacy, których przerażają owce, ale tych puśćmy w niepamięć. Każdy boi się ciemności. Ty nie? To obejrzyj horror, a potem idź odcedzić kartofle późno w nocy. Wystarczy jeden dziwny odgłos i zawartością twoich gaci można by nawozić mały ogródek przez miesiąc. I tak, na podstawie tego strachu przed tym, co czai się w ciemności, powstał The Blackout.
   I jaka to by była szkoda dla kinematografii, gdyby prócz mnie chciał to ktoś obejrzeć. O co zaś chodzi w tym starchogennym dziele? Ano, historia jakby dobrze znana: gdy zasilanie w wieżowcu pada, pojawiają się potwory. No bo cóż taki potwór moze porabiać w wigilię? Przecież nie spędzi nieco krwawej kolacji w nieco potwornym, ale nadal rodzinnym gronie, wzdychając z ulgą, że udało się wszystko przygotować i ze wujek Albert w tym roku, o dziwo, nie opowiada tak dennych kawałów, o tym jak macki zakleszczyły mu się w toalecie. Nie, on wyjdzie zapierdolić trochę ludzi. A sytuacja przedstawia się tak, że w związku z ogromnymi upałami pojawiają się przerwy w dostawie prądu. Czyli nie mogło by być lepszej do tego okazji, chyba ze mówimy o wyprzedaży w Media Markt. W dodatku pojawiają się w całej okolicy dziwne trzęsienia ziemi. Do nich jeszcze dojdę, chociaż może nie w tempie dochodzącego nastolatka, przy swym pierwszym filmie z Jenną Jameson. Mamy więc także naszych bohaterów: jakąś dzianą rodzinkę i imprezującą grupę ich znajomych w apartamencie obok. Mógłbym powiedzieć, że wszyscy oni są irytujący. Ale to nie byłaby prawda, oni są wkurwiający. Do potęgi. Naprawdę. Oglądając ten film kibicuje się potworom. Wkurwiający Rodzice z wkurwiającymi dzieciakami i ich wkurwiający znajomi. Gdybym miał ci ich przybliżyć przez porównanie, drogi czytelniku, to najtrafniejsze byłyby te zjeby z "Mody na sukces", tylko bez ich wątpliwego talentu aktorskiego. Naprawdę: śmieją się jak kretyni gdy nie trzeba, drą ryj z przekonaniem łosia na godowym rykowisku, a ich miny to jakiś paraliż nerwów twarzowych. Ludzie zgarnięci z pośredniaka zagrali by lepiej. Panie dopomóż im w karierze. Jakieś blondynki, dwóch murzynów, nerd z rozgłośni radiowej (jedyna w miarę zgrana postać, ale ten koleś.. chyba wcale nie grał), reszta brak komentarza. Nie, chwila, wróć, jest jedna para fajnych cycków i to jest najjaśniejszy punkt filmu. Urządzają sobie sztywną imprezę, jak taka przeciętna polska, zanim pojawi się alkohol. I w pewnym momencie gaśnie światło, w całej dzielnicy. A z ciemności zaczynają wychodzić potwory...
   Fabuła to fantastyczny miks wszystkich żenujących filmów z serii "Skoro gaśnie światło, to pałętajmy się wszędzie jak banda bachorów z ADHD, aż nas wszystkich zarżną". Naprawdę, kilka scen bezczelnie skopiowano z "Aliens", szkoda ze nie udało im się to samo z klimatem. Przez cały film bohaterowie schodzą w dóóół... (a potem, dla dzikiej odmiany, idą w góóórę). Na szczęście ten dramat nie trwa długo, może 80minut. I tak za długo. Po drodze jest kupa randomowych śmierci, ażeby wykorzystać sztuczną juchę którą przyniósł pan Henio, dozorca planu. Nic widowiskowego, ot tu ktoś traci głowę, tam komuś wypadają jelita, ktoś traci twarzoczaszkę - horrorowy standard, że tak powiem. Sceny podnoszące dramatyzm są a i owszem: małe dzieci same w windzie, oświadczyny chwilę po których Fajne Cycki nadawały by się do odcedzania makaronu, heroiczna walka grubcia-nerda z własnymi słabościami. Scenariusz, podejrzewam, po wydrukowaniu rozjebał się komuś po całym pokoju, a że zapomnieli dodać numeracji stron, to i nie poskładali go po kolei (innego wytłumaczenia dla takiej losowości nie ma). Na koniec zostaje matka z córką, i grubcio. A żeby nie było za milo, powiem że potwory opanowują całe miasto, faak jeah.
  Zagadka: - Powiedzcie mi drogie dzieci, co robicie w momencie, gdy jesteście małą, może 8letnią dziewczynką w piwnicy, która idąc napotyka na krew rozmazaną na podłodze jakby ktoś ciągnął za sobą ćwierć świeżo ubitego wołu?
- Spierdalamy gdzie pieprz rośnie, bo to kiepski omen, panie psorze?
- Błąd! Wtedy trzeba iść za tym śladem, aż dojedziemy do potwora urządzającego sobie szwedzki bufet z waszego brata!
Takich debilizmów jest na pęczki.
  Warstwa techniczna jest oczywiście opłakana. Efekty specjalne! Stworzył je jakiś były sowieta za wiadro bimbru na kalkulatorze, więc przypominają słabą cut-scenkę z przeciętnej gry komputerowej anno domini 1998. W zbliżeniach of koz gość w gumowym outficie. I ja mu się nie dziwię, przynajmniej twarzy nie widać, a rachunki płacić trzeba. Wygląd potworów to oczywista zrzynka z Xenomorpha z "Aliens", czy może raczej dziecięcia Xenomorpha którego to przeleciał jakiś owad. Gumowo jak w sex-shopie. Wybuchy, wystrzały i inne takie raczej żałosne, ale można przymknąć oko (ale nie obydwa, bo, o zgrozo, uśniecie!). Gdy chodzi o ścieżkę dźwiękową to mam wrażenie, że gdzieś na torrentach jest pliczek "Gówniana_ale_klimatyczno_straszna_muzyka_dla_twojego_kloacznego_horroru.mp3" którą wszyscy, ale dosłownie wszyscy "wielcy" twórcy wykorzystują, zamiast zapłacić biednemu studentowi Akademii muzycznej by coś stworzył i by chociaż miał za co jeść. Zdjęcia tez bomba: albo mega zbliżenia, albo coś a la "Mamo, mamo, dostałem swoją pierwszą kamerę".
   Klimat. Hm, jak ktoś popuszcza (nie ze śmiechu!) przy Zmierzchu, że strachu of koz, to może.. nie, nawet taki ktoś nie ma szans na zimne dreszcze. Klimatu nie stwierdzono, więc możesz, po tym seansie, spokojnie kultywować nocne wyżerane z lodówki, pisanie smutnych emo-wierszy, liczenie całek czy co tam wstydliwego uprawiasz nocną porą. Żadnego przyspieszonego bicia serca.
   Reasumując: polecam, jak zawsze, porządny kinoman doceni ten kawał sztuki, ale niech potem zaczerpnie świeżego powietrza i zacznie cieszyć się wiosną ;)
Ocena na IMDb: 3,5/10
Kutasometr: 6,5/10 (chyba zbyt łaskawy jestem ;))
Cytat filmu: "ChłopakFCów: - Pamiętaj, że nie musisz pracować. Mogę Cie utrzymywać.
                  FajneCycki:     - A ja codziennie robiłabym Ci dobrze. Stałabym się...
                  CFCów:          - .. pełna?"
Plakat: http://1.fwcdn.pl/po/26/70/542670/7299366.3.jpg?l=1257564761000

2 komentarze:

  1. Szat.. zamiast tego całego opisu.. mogłeś po prostu wrzucić link do plakatu :D .. przecież od razu widać, że to film .. przy którym znów popłakałbym się.. Jak mawiał klasyk: " No co.. mnie to bawi! " :D

    Pozdro 1500sto900

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie Lesuawie mój drogi, plakat przy samym filmie jest jak Megan Fox przy grubej, owłosionej Niemce :P Nie oddaje rzeczywistości, o nie :D

    OdpowiedzUsuń